Oczywiście nie pamiętam nazwy.... ale nie mogę się powstrzymać, by nie napisać kilku słów o małych włoskich rodzinnych restauracyjkach.
W dniu wylotu do Polski na kawę poszliśmy "do naszej" restauracyjki 100 metrów od hotelu Oxford. Był to mały bezpretensjonalny lokalik z pysznymi kanapkami. ciastkami i oczywiście kawą. Obsługa urocza :)
I zastanawia mnie jedno. Dlaczego u nas nie ma takich miejsc? A jak już są, to ceny powalają?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz